Bo to zły dzień był..
Na naszej dzialeczce nie dzieje się za wiele. Do rozpoczęcia prac budowlanych jeszcze trochę. Ale też nie ma tak że nie dzieje się nic. Po pół kroczku do przodu.
Postanowiłam posadzić pomidory. Urosły tak ogromne że straciłam okno. Ja walczyłam z grzadka a mąż z prowizoryczna brama.
Niestety wszystkie pomidory się polamaly... Pod swoim ciężarem w czasie transportu połowa gałązek się gdzieś złamała. Nie wiem co z tego będzie. Na działce przybyło wody i cała grzadka podeszła woda.. Istna rewelacja. Poniżej zdjęcie pierwszej katastrofy.
Gdyby tego było mało to nasza prowizoryczna brama też się nie udała. Założyliśmy że odległość między słupkami ogrodzenia jest identyczna. Jednak okazało się że ktoś wkopywal słupki jak mu się uwidzialo i dzięki czemu nasza brama ma dziurę. I wymaga teraz poprawek
Pogodna również nie była łaskawa. W połowie prac zaczęło tak okrutnie lać... Oczywiście nie mamy grama dachu na działce by móc się schowac. Człowiek uwalony brudny przemoczony do suchej nitki wściekły że nic mu nie idzie..
I problem numer 3. Na naszej działce jest wysyp kleszczy. Istna plaga. Po mężu chodzily dwa. Natomiast na psie znaleźliśmy 11(!) sztuk. Oczywiście pies zakropiony ale i tak któraś franca się wgryzie... A bylismy tylko niecałe 3h. Nawet chodząc po lesie czy weekendzie na wsi pies nie przynosi na sobie aż tyle.. Ostatnio nawet znalazłam kleszcza w łóżku....
Macie jakieś sprawdzone preparaty nie za miliony które skutecznie wytępią tę zaraze?
Udanej majówki wszystkim!