Jest i on. Nasz cudowny, wyczekany, wydenerwowany projekt dostosowany na naszą dzialeczke. 😍 Nie wiedziałam że kilka kartek może sprawić taka radość 😀 Nie opuszczają mnie stresy, wszystkim martwię się na zapas, wszystko widzę w czarnych barwach, ale teraz pierwszy raz poczułam wiatr w żagle. Ze jednak będzie dobrze, że jednak mimo wszystko damy radę.
W sumie miałam tego nie robić i chciałam się powstrzymać od komentarzy na temat firmy z którą budujemy i wystawić im całkowita opinie, ale później doszłam do wniosku, że całe życie ktoś nas ocenia, każdy kto buduje przechodzi ogromne stresy czy firma go nie oszuka, wierzymy w opinie a przecież w internecie i to można kupić i zfalszować.. Dlatego może komus w przyszłości ulży na duszy czytając opinie trochę bardziej ambitna niż " super, polecam"
Poki co z firmą widzieliśmy się przy podpisywaniu umowy - naprawdę rewelacyjne pierwsze wrażenie. Później na dniach otwartych - tak samo, miałam wrażenie że znamy się od lat.
Na swieta dostaliśmy wino. Cudowny gest. 😊 Wino czeka na postawienie domku by je wypić. 🥂
Natomiast współpraca z Panią architekt... Tu był pierwszy zgrzyt. Projekt mieliśmy otrzymać w styczniu/lutym. Z koncem lutego był jednak marzec. W marcu pretensje że skoro chce zmiany w projekcie (dodałam tylko okno na poddaszu którego finalnie nie ma) już dawno powinnam jej o tym powiedzieć. Kurcze ciekawe skąd miałam wiedzieć skoro nikt się ze mną nie kontaktuje. Maile pozostawały bez echa, a rozmowa przez tel kończyła się tym że ja robiłam wywód tysiąca słów pani architekt odpowiadała jednym. I znowu cisza. Ciąg dalszy był podobny. Miał być koniec kwietnia początek maja. No i w sumie ostatecznie tak projekt otrzymaliśmy. Informacje o jaki dom marzeń nam chodzi architekt wiedział od października. Jedyne co to kosmetyczne zmiany. Moja cierpliwość się kończyla. Pomogla rozmowa z szefem Panem Jackiem. Przez telefon naprawdę super facet. 😉 Pani architekt stała się trochę bardziej wylewa. Resztki cierpliwości straciłam kiedy dostałam informację o brakujących dokumentach. No hola. Wysłałam czesc dokumentów skanem i to dlatego że wydawało mi się że mogą jej byc te informacje potrzebne. Cierpliwość straciłam i pani architekt dostała ode mnie elaborat ale kulturalny aby nie zarazić kogoś kto pracuje nad czyms co będę spłacać drugie tyle ile chodzę po tym świecie . Od tego czasu na szczęście relacje były poprawne.
W przypływie kryzysu nawet napisałam do kilku osób które wystawił opinie na fb żeby sprawdzić czy nie są kupione 😂😂 to już była desperacja
Na szczęście projekt dotarł. Jest cudowny. Nawet druk do urzędu dostaliśmy wpisany. 😍 Odszczekam wszystkie złe słowa jakie miałam na Panią architekt o ile otrzymamy PnB bez komplikacji 😂😀